Weekend w Rzymie - dzień II


To tylko dwa dni w Rzymie, a tak wiele niesamowitych emocji, imponujących zabytków, uroczych uliczek i pięknych zakątków. Pomimo mnóstwa zrobionych kilometrów, odcisków na stopach, nieustającego gwaru i przeciskania się przez tłumy turystów, tutaj naprawdę można odpocząć. Och, jaka szkoda, że jesteśmy tu tylko na weekend.

Drugi dzień spędzamy przede wszystkim w Watykanie – jak powszechnie wiadomo najmniejszym państwie świata. Watykan ma zaledwie kilkuset mieszkańców, a najważniejszym z nich jest papież, który jest władcą 44,5-hektarowego państwa.

Plac Wenecki – Plac Świętego Piotra -Bazylika Świętego Piotra – Kaplica Świętego Sebastiana – kopuła – Muzea Watykańskie - Ogrody Watykańskie – Zamek Świętego Anioła – Most Świętego Anioła

Rozpoczynamy znów pod Pomnikiem Ojczyzny, robimy kilka fotek i  ruszamy w stronę najmniejszego państwa świata. Jak już wiadomo uwielbiam chodzić, więc wprost z Placu Weneckiego, mijając po drodze coraz to bardziej powyginane drzewa nad Tybrem, docieramy do Watykanu, a tam ukazuje się nam przepiękna bazylika. 



Idąc w jej kierunku docieramy na obszerny, eliptyczny Plac Świętego Piotra. Plac ten jest miejscem generalnych audiencji papieskich, które odbywają się w każdą środę, zazwyczaj o godzinie 10.30. Z kolei w niedzielę o godzinie 12 papież pojawia się w słynnym już oknie papieskim na Aniele Pańskim i udziela błogosławieństwa wszystkim pielgrzymom. Niesamowite przeżycie, wymagające jednak od nas sporej cierpliwości, bo w te dni plac jest pełen wiernych z najróżniejszych zakątków świata. 





Po błogosławieństwie papieża pora na zwiedzenie samej Bazyliki Świętego Piotra, która jest wyjątkowo potężną budowlą, a przy jej wyposażaniu pracowali najwybitniejsi artyści tacy jak Michał Anioł, czy Rafael Santi. Już sam przedsionek robi ogromne wrażenie, a cała bazylika olśniewa przepychem. Po prawej stronie w oczy rzuca się dzieło Michała Anioła Pieta, a tuż obok, w Kaplicy Świętego Sebastiana, znajduje się grób Świętego Jana Pawła II. W całej bazylice jest aż 6 ołtarzy, z których jeden jest okryty baldachimem Berminiego i znajduje się bezpośrednio pod kopułą, którą zaprojektował sam Michał Anioł.





Na szczyt kopuły polecam wchodzić tylko osobom z dobrą kondycją, ponieważ aby móc podziwiać panoramę Rzymu musimy pokonać około 300 schodów.

Po zejściu w dół ruszamy ku Muzeom Watykańskim. Na ich zwiedzanie najlepiej byłoby przeznaczyć co najmniej dzień. Krótsza wizyta potrwa około 2,5 godziny i powinna objąć chociaż Kaplicę Sykstyńską, stance Rafaela i chociaż jedną z galerii.

Następnie idziemy do Ogrodów Watykańskich, które zwiedzać można wyłącznie z przewodnikiem. Wycieczki są również w języku polskim. Uliczki parku wypełnione są rozmaitymi fontannami, wizerunkami maryjnymi, a także przepiękną roślinnością. Na samym początku Ogrodów możemy zobaczyć Fragment Muru Berlińskiego, który Jan Paweł II otrzymał w prezencie. Zwiedzanie trwa około dwóch godzin, a poza klasztorem i pałacami zobaczyć tam możemy między innymi stację kolejową, a także siedzibę Watykańskiego Radia.

Czas na chwilę odpoczynku. Idąc ulicą handlową Watykanu mijamy Włochów, którzy zaczepiają nas przede wszystkim po... POLSKU!  To właśnie tutaj możemy wstąpić na pizzę na kawałki, o której sprzedawcy mówią, że „jest tańsza niż w Biedronce” i na gelato, które sprzedaje największy wielbiciel Jana Pawła II i oczywiście urody Polek! :)

Pizza zjedzona, więc pora zmierzać poprzez via della Conziliazione do Zamku Świętego Anioła, który jest najbardziej charakterystyczną budowlą znajdującą się nad Tybrem. Początkowo służył jako mauzoleum Hadriana, następnie został przekształcony w fortecę, którą  później papież przemianował na Zamek Świętego Anioła, aby upamiętnić ukazanie się anioła chowającego miecz do pochwy na znak końca epidemii, która panowała wówczas w Rzymie. Wnętrze Zamku powinien zobaczyć każdy wielbiciel średniowiecznych fortyfikacji.





Wychodząc z Zamku kierujemy się ku Mostowi Świętego Anioła, który był niegdyś jedynym połączeniem mauzoleum z resztą miasta. Jest bezsprzecznie najpiękniejszym mostem Rzymu, a znajdujące się na nim anioły robią ogromne wrażenie. Szczególnie o zachodzie słońca.




Czas wracać do centrum Wiecznego Miasta. Zdecydowanie zasłużyliśmy na kolację. Na przystawkę bruschetta, następnie pizza polana litrem oliwy czosnkowej, a na deser panna cotta, koniecznie frutti di bosco. Siedzimy już od 3 godzin, a w restauracji coraz to więcej gości. Gwar, Włosi śpiewający o miłości, a przede wszystkim ogromna ilość dobrze schłodzonego wina na stołach, które aż uginają się od ilości jedzenia. Rzym nie zasypia. Nigdy.

A my ruszamy na spacer. Tych widoków nie zapomina się do końca życia. Rzym nocą jest jeszcze piękniejszy, prawda? Całe szczęście moneta wrzucona, będzie jeszcze okazja tu wrócić. Siądźmy przy Di Trevi i rozkoszujmy się szumem wody, uśmiechniętymi turystami i biesiadującymi mieszkańcami Rzymu. Mamy dużo czasu. Jutro odeśpimy w samolocie :)




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sintra - miejsce, które zapamiętam na długo.

Rzym - informacje praktyczne